zupa chłopska
Na dworze pachnie deszczem i świeżo skoszoną trawą, Po całej okolicy roznosi się warkot kosiarek do trawy...
No i kolejny mecz, tym razem Holandia-Dania. Maciek siedzi i ogląda z zapartym tchem, dziecięcie zostało zawiezione do koleżanki. Jesteśmy po późnym obiedzie. Mało sobotni, bo zupa chłopska, aromatyczna, że na sam zapach ślinka cieknie. Przy dzisiejszej leniwej pogodzie, kiedy co jakiś czas pada deszcz - idealna. I pachnie młodą włoszczyzną i ziemniakami. Inna sprawa, że zupa ma dwa warianty podawania. Dla odchudzających się, ponieważ składa się głównie z warzyw, a wywar możemy ugotować na dwóch skrzydełkach z kurczaka. Poza tym robię ją całkowie na oko:
- na rosół wrzucamy pokrojony seler i pietruszkę (jesli ktos nie lubi mogą być całe, a potem je omijamy
- pokrojoną marchew w dowolne kawałki
- młode pokrojone ziemniaki
- potem ćwiartkę posiekanej młodej kapusty
- pokrojonego w plasterki pora
- no i fasolkę szparagową
- również w ilości dowolnej
- dodajemy ciut kminku, bulion z kostki się rownież przydaje, ziele angielskie, liść laurowy, czarny pieprz i sół do smaku i gotujemy aż ziemniaki i marchew zmiękną
- osobiście dodaję zasmażkę na maśle, ale skrajnie dietetyczna oczywiście bez zasmażki ...
w drugiej opcji, kiedy chcemy ją podać ukochanemu, a ten na dietetyczną kuchnie patrzy złowrogo, bierzemy kawałek słoninki, kroimy w kostkę i na małym ogniu smażymy skwarki na chrupiąco. Na talerzu polewamy zupę łyżką lub dwoma skwarek z odrobiną wytopionego tłuszczu. O dziwo nawet moje dziecięcie z chrupiącymi skwarkami ją jada...
Komentarze
Prześlij komentarz