Ziemniaki cz.1 : LORD
Każdy kupuje ziemniaki, jako ziemniaki i na tym się kończy dla większośći temat. Jak ktoś rozróżnia 5 gatunków to już jest gość! Mój problem wyszedł kiedy robiłam puree ziemniaczane na obiad, co bym z nim nie robiła było oślizłe, glutowate i wodniste. Obrzydlistwo jednym słowem. Olśniło mnie, że to chyba wina odmiany kartofla. Tak więc zaczełam kupować ziemniaki w róznych sklepach i oczywiście puree było też za każdym razem inne. Czasami było tak mączne, że kluski śląskie bez dodatku mąki mogłam robić, a czasami j.w.
Jakiś czas temu zaświtało mi jednak, że nie tylko puree na obiad i zaczełam przymierzać owe rózne kartofle do róznych potraw.
Na pierwszy ogień poszły niesławne LORDy, rozpowszechnione po marketach, a niezbyt lubiane i cenione. Fakt, do obiadu średnio smakują, jesli są tylko ugotowane, ale za to frytki wychodzą bajeczne, kolor jak widać na zdjęciu i smak ..... niebo w gębie;) Nie rozciapują się , nie są blade i nie palą się na czarno. Wychodzą krótko móiąc frytki idealne:)).
Kilka dni temu nie wiedziałam jakie ziemniaki podać do pieczonych udek, i wrzuciłam kilka LORDów w skórkach do wrzątku. Ugotowały się i znów niespodzianka bo calkiem dobre okazały się do sałatki. Nie sypią się, nie kruszą, skórka schodzi pięknie, a przy krojeniu nie robi się breja na desce.
Jesli macie więc smaka na pyszne frytki z dowolnym sosem szukajcie LORDów i do roboty;)
Komentarze
Prześlij komentarz