W oczekiwaniu na koniec montażu drzwi, nuda dawała nam się we znaki. Zabijałyśmy ją, konsumowaniem miodu wleczonego z borów tucholskich. Okazało się że nie tylko my lubimy miodek spadziowy... dołączyła do nas osa:) Nadia odganiała, ja też, aż w końcu zamiast odganiać, zaprosiłyśmy ją do biesiady.
Komentarze
Prześlij komentarz